W środę rano polskiego czasu świat obiegła smutna informacja o śmierci jednego z najwybitniejszych astrofizyków w historii Stephena Hawkinga. Naukowiec od wielu lat cierpiał na stwardnienie zanikowe boczne.
"Jesteśmy pogrążeni w głębokim smutku po śmierci naszego uwielbianego ojca. Był wielkim uczonym i niezwykłym człowiekiem, którego spuścizna przetrwa wiele lat" - napisały jego dzieci Lucy, Robert i Tim w oświadczeniu dla agencji Press Association. Naukowiec zmarł dzisiejszej nocy w Cambridge w wieku 76 lat.
Przez ponad 40 lat swojej działalności na stałe zapisał się w historii XX i XXI wieku jako astrofizyk, kosmolog oraz popularyzator nauki. Sformułował wiele przełomowych koncepcji i hipotez naukowych dotyczących astrofizyki. W swojej pracy koncentrował się głównie na badaniu czarnych dziur i teorii Wszechświata. Był m.in. profesorem matematyki i fizyki teoretycznej na Uniwersytecie Cambridge. Jednym z jego największych osiągnięć jest kwantowa teoria ciążenia. Największą popularność przyniosła mu popularnonaukowa książka "Krótka historia czasu" z 1988 roku.
Stephen Hawking ponad 50 lat swojego życia zmagał się ze stwardnieniem zanikowym bocznym. Choroba ogromnie wyniszczyła jego organizm, od lat zmuszony był do komunikowania ze światem za pomocą syntezatora mowy.
Świat nauki oraz miliony internautów pogrążeni są w smutku, jednak wszyscy szybko zauważyli, że dzień jego śmierci wypadł w rocznicę urodzin Alberta Einsteina. 14 marca obchodzony jest także światowy dzień liczby Pi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz